Nie spodziewałem się tłumów. Ks. Łukasz Urbanek

„Dzięki tej nowennie nie wyobrażam sobie, żeby opuścić modlitwę różańcową, żeby nie odmówić chociaż jednej koronki!” –  Rozmowa z księdzem Łukaszem Urbankiem.

Jak to się stało, że ksiądz wikariusz, zaczyna się mocniej angażować w różaniec, nowennę pompejańską?

Jestem dopiero drugi rok na parafii, dwa lata po święceniach. Od początku zaangażowałem się w ogólną pracę duszpasterską. Przez pierwsze pół roku rozeznawałem sytuację: jakie grupy działają w parafii i co można zrobić. Zobaczyłem, że są koła różańcowe, choć tylko trzy, grupa adorująca, grupa dla dzieci, ministranci, szkoła modlitwy… Pomyślałem, żeby poruszyć temat miłosierdzia oraz wyjść do młodzieży. Powstała grupa „Miłosierdzie” i tzw. „Grupa papieska” (w kontekście Światowych Dni Młodzieży). Dobrym punktem rozwinięcia kultu maryjnego była peregrynacja obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej w naszej archidiecezji. To był dobry pomysł, by w obrębie tematu maryjnego podjąć różne inicjatywy. Ważne było, żeby nie potraktować tego faktu jak jednorazowego wydarzenia, ale żeby ożywić maryjnego ducha parafii.

I jak to wyszło?

Kiedy w ubiegłym roku chciałem założyć podwórkowe kółko różańcowe, zgłosiła się tylko jedna dziewczynka. Musiałem najpierw wejść w lokalną społeczność, ludzie też musieli mnie poznać. Ale już w październiku zgłosiła się do mnie róża i męska, i dziecięca. Organizujemy kolonie dla dzieci pod patronatem Matki Bożej. Zaczęły działać „Bielanki” – dziewczynki, które posługują w służbie liturgicznej (choć nie są przy ołtarzu, jak ministranci): czytają czytania mszalne, biorą udział w procesji, niosą dary, odmawiają różaniec. Nowością w naszej parafialnej wspólnocie jest obchodzenie pierwszych sobót miesiąca (od września 2014 r.) i włączenie parafii w wielką nowennę fatimską oraz wieczory uwielbienia i zawierzenia, które u nas w zasadzie są co tydzień, oprócz pierwszych sobót. W Warszawie nie ma drugiej parafii, która miałaby takie cotygodniowe nabożeństwo z indywidualnym błogosławieństwem. Ten zwyczaj bardzo się upowszechnił w naszej parafii, coraz więcej ludzi uczestniczy w tej formie modlitwy. Z czasem w jej programie pojawił się różaniec. Po każdej jego części następuje pieśń, po niej modlitwa o uzdrowienie, indywidualne błogosławieństwo i zawierzenie Matce Bożej.

Rzadko słyszałem o wieczorach uwielbienia, na których byłby różaniec. Byłem na wielu takich nabożeństwach; czasem jest dziesiątka różańca, ale nigdy 15 tajemnic! Jest więc to wasze nabożeństwo bardzo maryjne.

To wszystko samo się zrodziło. My zawsze wystawialiśmy obraz Matki Bożej Częstochowskiej, przed którym się modliliśmy. Oczywiście, zawsze w centrum był Pan Jezus i Najświętszy Sakrament. Zaczęliśmy zapraszać osoby i zespoły muzyczne, związane z Maryją. I tak powstał wieczór uwielbienia. W każdą środę odprawiamy również nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy oraz „Litanię loretańską”.

ks. Łukasz Urbanek na adoracji
ks. Łukasz Urbanek na adoracji

I nagle pojawił się pomysł z nowenną pompejańską…

Zacząłem sam się modlić nowenną pompejańską. I w tym czasie pomyślałem, że można by było w parafii zaproponować ludziom tę modlitwę. Z Maryją wiąże się duchowa adopcja dziecka poczętego. Kiedy mówiłem o tej adopcji w parafii rok temu, zgłosiło się ok. 60 osób, a w tym roku (8 grudnia) już 100 osób. Myśląc o tym, pomyślałem, że może warto powiedzieć o nowennie pompejańskiej. „Zobaczymy, ile się osób zgłosi” – myślałem. Powiedziałem parę słów, wiedziałem, że kilka osób już ją odmawia. Sam byłem zaskoczony, nie spodziewałem się jakiś tłumów. Kiedy później dzwoniłem do duchownych i świeckich, pytałem: „Zgadnijcie, ile osób się zgłosiło?”. Oni odpowiadali: „10, może 15 osób?”.

A zgłosiło się aż 500!

Tak, około tylu, nie tylko z naszej parafii, ale także okolicznych. Ponieważ wieczory uwielbienia przyciągają osoby z sąsiednich wspólnot, to później tak jest, że jeden drugiemu przekazuje wieści, które się rozchodzą. Po każdej Eucharystii pojawiają się ogłoszenia na temat nowenny, potem istnieje możliwość zapisania się. Stwierdziłem, że

Spotkanie Apostolatu Nowenny Pompejańskiej
Spotkanie Apostolatu Nowenny Pompejańskiej

jeżeli zgłosi się dość dużo osób, to powstanie Apostolat Nowenny Pompejańskiej. Wyczytałem to na waszej stronie, że można taki apostolat stworzyć w każdej parafii. Była tam też informacja, że we Wrocławiu (w parafii Matki Bożej Miłosierdzia) jest sprawowana Eucharystia w każdy drugi poniedziałek miesiąca za wszystkich członków apostolatu. Pomyślałem, że może i u nas warto by zorganizować taką Mszę świętą za wszystkich członków? A zatem raz w miesiącu spotykamy się właśnie też w drugi poniedziałek miesiąca.

Spotkań było dotychczas cztery. Na pierwszym była uroczysta Eucharystia, poświęcenie obrazu Matki Bożej Pompejańskiej, zawierzenie Maryi i wspólny różaniec. Na kolejnych spotkaniach ludzie wpadli na pomysł, żebyśmy dodatkowo dzielili się świadectwami. Na ostatnim zgromadzeniu odmówiliśmy, zamiast różańca, koronkę do łez Maryi, pierwszy raz śpiewaliśmy nowy hymn do Królowej Różańca Świętego, były też świadectwa.

A czy uczestnicy chętnie dzielą się publicznie świadectwami?

Tak, nie jest to wielki problem. Ludzie przełamują bariery. Najlepiej jednak, kiedy ksiądz wyjdzie do ludzi. Co innego, jak się stoi za amboną, co innego kiedy się wyjdzie do ludzi.

Czy łatwo zachęcić kogoś do odmawiania różańca?

Szczerze mówiąc, nie spotkałem się z jakimiś negatywnymi odpowiedziami. Rzadko się zdarza, żeby ktoś nie znał różańca. Każdy się modli albo się modlił koronką. Różaniec jest formą modlitwy znaną w Polsce i oczywistą.

Wobec tylu działań wokół nowenny pompejańskiej, głoszenia świadectw, poświęcenia obrazu pompejańskiego, naturalną rzeczą jest wprowadzenie relikwii bł. Bartola.

Tak, konsekwencją tych inicjatyw było wprowadzenie relikwii. Z „Królowej Różańca Świętego” dowiedziałem się, że są one w Polsce. Kiedy poznałem to pismo, przeczytałem o stronie internetowej: www.pompejanska.rosemaria.pl. Potem zdzwoniliśmy się. I pomyślałem, że można spróbować sprowadzić relikwie bł. Bartola, dlaczego nie?

I udało się! To ważne, że Bartolo znalazł się w centrum Polski, w samej stolicy.

Róża dzieci w parafii
Róża dzieci w parafii

Myślę, że to też ma bardzo duże znaczenie, tym bardziej, że w tym miejscu rozpoczęło się dzieło miłosierdzia. Obecnie przeżywamy rok miłosierdzia, duszpastersko ukierunkowujemy się na Jezusa Miłosiernego. Ale widocznie Matka Boża musiała tutaj najpierw zaistnieć, zadomowić się i zaprowadzić nas do Jezusa. I to łączy się z Bożym miłosierdziem. Moim zdaniem widać tu owoce peregrynacji obrazu jasnogórskiego. Fakt, że Maryja przybyła w tym wizerunku, był dużym przeżyciem dla parafian i dla mnie również. Przybywało tu i modliło się wiele osób.

Myślę, że Maryja sprawiła to, że Bartolo Longo jest tutaj. Inaczej nie da się tego wytłumaczyć. Wiadomo, że trzeba było podjąć jakieś kroki, ale gdyby nie ta maryjna atmosfera panująca w parafii, w kościele, to tych relikwii nie byłoby.

A skąd Ksiądz dowiedział się o nowennie pompejańskiej?

Dzięki mojej mamie. Pierwszą nowenną modliłem się za mojego tatę, a teraz kończę już piątą. Szczerze mówiąc, aż tak dużo różańców wcześniej nie odmawiałem. Miałem różne okresy, jako dziecko oczywiście odmawiałem np. jedną „dziesiątkę” za papieża, Jana Pawła II. Odmawialiśmy różaniec z rodzicami. Codziennie mówiłem jeden tylko różaniec, dzieląc go sobie na dziesiątki w różnych intencjach. Ale dzięki tej nowennie nie wyobrażam sobie, żeby opuścić modlitwę różańcową, żeby nie odmówić chociaż jednej koronki!

I to jest chyba największy owoc nowenny pompejańskiej: bardzo dużo osób pisze w świadectwach, że po zakończonej nowennie nie rezygnuje już z różańca!

Adres parafii: www.milosierdzie-faustyna.pl

5 3 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Marek

Woś

Redaktor naczelny KRŚ, polonista, filmoznawca, edytor, ekonomista, człowiek od "brudnej roboty".
Więcej tekstów tego autora

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x